Kliknij tutaj --> 🐮 mieć parcie na szkło

Sprawdź tutaj tłumaczenei polski-niemiecki słowa szkło w słowniku online PONS! Gratis trener słownictwa, tabele odmian czasowników, wymowa. mieć parcie na Warto mieć parcie na szkło… z recyklingu; Seniorzy oczarowali Tarczyński Arenę; Przygotuj się na samotność – lecznicza moc relacji „Chłopi” jak malowani… Czy warto iść? Z placu Legionów 14 znika księgarnia; Ślęza rządzi pod koszem, Ślęza wygrywa; Sprawdź, gdzie dostać drukowany biuletyn wroclaw.pl [KLIKNIJ TUTAJ] Morsowanie? Też spróbowałam. Parcie na szkło jest znakomite, możesz siebie wyrazić, pokazać ludziom, co potrafisz. Potrafię podejść do kamery, pogadać, wypowiedzieć się, a potem to mnie pokazują. Robię sobie żarty. Na Paradzie Seniorów po serii nudnych wypowiedzi, ja po prostu zrobiłam szpagat. Food Art Gallery przy ul. Księcia Witolda 1. Goście, którzy trafią do restauracji Food Art Gallery, mogą mieć tylko jeden problem… z podzielnością wagi. Tym klimatycznym miejscem rządzi bowiem sztuka – wyeksponowana zarówno na ścianach lokalu, jak i na talerzach, a obie smakują wybornie. I najważniejsze, że i jedną, i drugą Jak Wam się podoba nasza dzisiejsza realizacja? Dzięki takiemu oszkleniu, montażu luster oraz oświetlenia łazienka nabrała klimatycznego charakteru. Site De Rencontre Sérieux 100 Gratuit. Do czego można się posunąć, żeby zostać gwiazdą telewizji? Okazuje się, że "parcie na szkło" może mieć naprawdę tragiczne skutki. Pewien prezenter brazylijskiego programu kryminalnego, żeby podnieść oglądalność swojego show, zlecał morderstwa! Wallace Souza - bo o nim mowa - to zresztą nie tylko początkująca gwiazda telewizji, jest on również czynnym politykiem i jak się teraz okazało jednym z liczących się graczy na czarnym narkotykowym rynku!Dlaczego zlecał morderstwa? Sprawa jest skomplikowana, bo plan był wyjątkowo zawiły. Po pierwsze Souza miał nowe, świetnie przygotowane i mrożące krew w żyłach tematy do swojego programu. Po drugie miał do wyrównania porachunki z innymi gangami i w końcu mógł się pozbyć niechcianej jest taki, że policja podejrzewa Souzę o zlecenie co najmniej pięciu morderstw. Co gorsza - przynajmniej na razie nikt nic nie może mu zrobić, bo jest on czynnym politykiem! Chroni go zatem immunitet! Jak słyszę takie opinie to nie wiem czy śmiać się z ludzkiej głupoty czy płakać nad osobami wyrażającymi takie zdanie? Ale może zacznijmy od początku. A początek to Ilona Adamska – przedsiębiorcza kobieta z Sanoka, którą życiowe ścieżki zaprowadziły do Warszawy. 15 lat temu otworzyła swoją działalność gospodarczą pod nazwą Agencja Wydawniczo-Promocyjna Jak każdy w tej branży – musiała przecierać swoje ścieżki. Mieć pomysł na siebie. Mieć tyle siły i samozaparcia, żeby w stolicy wybić się ze swoimi usługami – takich jest przecież wiele. W Sanoku byłaby jedyną – tu w stolicy jest jedną z wielu. Jednakże to co mnie do niej przyciągnęło to oryginalność pomysłów. Żywiołowość. Wielozadaniowość. No i przede wszystkim „flow” – nadawanie na tych samych falach. Odbieranie pomysłów przeradzanych w projekty Ilony jako szansy na pokazanie siebie – jako specjalisty, jako profesjonalisty, jako eksperta. Jaki zatem „lans”? Pytam, bo tak uważają co poniektóre Panie patrzące na nas z boku (a nawet i niektóre Członkinie Klubu, które mniej odważniej korzystają z tego, co oferuje Klub).Jeśli przychodzę do osoby, która pozwala mi na możliwości wyboru w różnorodnych projektach i potem zabieranie głosu w ważnych sprawach to jaki to „lans”? Lepszego źródła budowania PR-u i marki jak do tej pory nie spotkałam. Od dnia powstania Klubu a nawet wcześniej brałam udział w wielu projektach wydawniczych pod redakcją Ilony Adamskiej, która właśnie dzięki swoim kontaktom i wiedzy, jak wydać książkę i jak ją wypromować – robi to a ja staję się znana w całym kraju. W każdym artykule czy wpisie w książce jest „stopka”, gdzie piszę czym się zajmuję, gdzie mnie można znaleźć. Wyrażam też swoja opinię, zdanie na dany temat. W ten sposób pokazuję co myślę, kim jestem, jakie mam zawodowe kompetencje a ludzie dzięki tym projektom mogą się o mnie dowiedzieć. Jak dziś inaczej znaleźć dobrego specjalistę, jeśli nie właśnie w ten sposób? Dzięki Klubowi, do którego przystąpiłam ponad rok temu stałam się osoba rozpoznawalną. Ludzie wiedzą kto to Magdalena Nowak, wiedzą, że mam „cięty język” i że wbrew całemu światu walczę o tematy trudne, ciężkie i wygrywam! Po to, żeby później móc pomóc innym. Do tej pory w tych kilku książkach, w tych licznych artykułach i wywiadach przeprowadzanych z Telewizją ATV sp. z w Warszawie – często można było usłyszeć mnie na żywo jak też i przeczytać co mam do powiedzenia w różnych kwestiach. Panowie nie tylko są na wielu naszych spotkaniach, ale także na galach jakie również Ilona Adamska organizuje. Nagrywaliśmy panele dyskusyjne gdzie każda z nas mogła wziąć udział w rozmowach na dany temat i to zostało uwiecznione. Dzięki tym występom przed kamerami coraz odważniej przed nimi staję (bo szczerze to mnie peszą). Dzięki Teamsom, z którymi obyłam się przez dwa lata podczas „zamknięcia” stałam się prowadząca spotkania innego Klubu – MBA Business Club WSFiZ w którym jestem Wiceprzewodniczącą. Coraz śmielej pozuję do zdjęć, miałam nawet warsztaty pozowania, które prowadziła Ilona. Czy to wszystko co wyżej napisałam to jest „lans”? Chyba tylko ktoś kto postradał rozum może to tak nazywać. Ja jestem wdzięczna za każde spotkanie, bo każde coś mi daje. Nowe kontakty, nowe projekty, nowe biznesy. Jak ktoś nie umiał z tego skorzystać to by przynajmniej kolokwialnie rzecz ujmując „nie srał na innych”, którzy widzą w tym sens i cel działania. „Parcie na szkło” – kiedy to tak naprawdę dzięki chłopakom z telewizji ATV Telewizja sp. z w Warszawie uczę się obycia z kamerą i aparatem. Przełamuję swoje lęki, o to czy np. dobrze wypadnę. Zaczynam coraz częściej, odważniej. Już nie trzęsą się ręce, już pytana „ad hoc” odpowiadam z marszu. A że zawsze jestem sobą i zawsze prawdziwa to tym bardziej nie mam problemu z wywiadami – za co jestem chłopakom niezmiernie wdzięczna. Rozumiem, że są osoby, którym „w oczy kole”, że ktoś osiąga sukcesy. Że ktoś chce się tymi sukcesami – małymi czy dużymi pochwalić innym. Pokazać, że można, że „da się” bo sam przeszedł długą i ciężką drogę by te sukcesy osiągnąć. Są tacy, co tylko gadać umieją i narzekać i nigdy nic poza to nie zrobią. „Obrobią dupę za plecami” bo sami niczego nie mogą wymyśleć albo wręcz zerżną cudze Nowak podczas październikowego spotkania EKKBJa jednakże już dziś wiem, że to jak pokazuję to co osiągam – zmotywowało wiele osób do działania. To, że jestem na wywiadach, w artykułach, książkach – zbudowało moją pozycję i buduje ją nadal. To, że mam grono osób, które cenią moje kompetencje, moją wiarygodność i wręcz czasem zwracają mi uwagę na to, kto „usiłuje” się na moich plecach przykleić. To wszystko to efekt długoletniej pracy, współpracy z właściwymi osobami i przede wszystkim jednego – tego, że nie boje się być sobą. Nie boję się mieć swojego zdania. Jak to w memie było „Jak mnie coś wkurwia to mówię, że wkurwia a nie że duch mój na rozżarzone węgle dupą usiadł”. Zatem zanim wyrazisz swoją „rozgoryczoną” opinię o tym, że to „lans”, czy „parcie na szkło” to wiedz, że ja buduję właśnie swoją markę. Staję się rozpoznawalną, autentyczną Magdaleną Nowak. Członkinią Klubów, które dają wartości. Ta praca nad sobą z ludźmi wokół powoduje, że to, czym się zajmuję, staje się widzialne dla ludzi. To, że walczę i mam przetarte ścieżki sprawia, że ludzie do mnie przyjdą po pomoc. Każdy, kto zechce mnie sprawdzić, zobaczy i usłyszy, bo materiału jest coraz więcej. A Ty jak nie masz chęci mnie dogonić czy dogonić innych to przynajmniej nie mów głupot bo ośmieszasz tylko siebie. Są tacy, którzy choć trochę chcą i potem słyszę, że stałam się dla nich inspiracją, wzorem. Że jak popatrzyli na mnie, zadzwonili do mnie i mnie zapytali to ich zmotywowałam jeszcze bardziej. A mnie to uskrzydla i frunę jeszcze dalej – bo to są dla mnie uczono „o konkurencji mówi się dobrze, albo wcale”.A Ciebie?ps. Europejski Klub Kobiet Biznesu to miejsce, które niesie ogromną wartość. Jeśli w pełni korzystasz z tego, co Ilona Adamska oferuje swoim członkiniom. Sam fakt, że napisały o nas “Wysokie Obcasy” świadczy o tym, że misja, która przyświeca naszej organizacji warta jest tego, by o niej głośno mówić. Jeśli mylisz “lans” z budowaniem marki i wizerunku – to Twój problem! Dlatego ty jesteś w tym miejscu w którym jesteś, a ja idę Nowak, dumna Członkini EKKB Mówi się, że zło jest głośne, a dobro ciche. I to pewnie prawda – do robienia dobra wiele nie potrzeba. Jednak, czy rozgłos, szum medialny, a mówiąc konkretniej zasięg – nie jest potrzebny by robić dobro na wielką skalę? To będzie wpis o tym dlaczego ludzie dobrzy powinni mieć parcie na szkło. Jeśli się z tą tezą nie zgadzasz – przeczytaj. Dylemat? Najczęściej, gdy mówimy o kimś, że ma parcie na szkło, mówimy to w kontekście negatywnym. No i nie bez racji, atencjonizm to bardzo śmiesznawa przypadłość, zresztą już w czasach Herostratesa. Stawiam jednak tezę, że mówimy tak za często i wylewamy dziecko z kąpielą. Nieświadomie twierdzimy, że wezwanie bądźcie cisi i pokornego serca wyklucza się z idźcie na cały świat i głoście Ewangelię 🙂 A przecież tak nie jest. Gdybyśmy z obawy przed byciem zbyt głośnym mieli nie głosić światu Ewangelii, gdybyśmy z obawy przed chciwością nie chcieli zarabiać pieniędzy, by móc je inwestować w dobre dzieła, gdybyśmy wreszcie z obawy o własną cnotę nie żenili się… robilibyśmy komedię ze Słowa Bożego 🙂 Mimo to, wielu tak robi – myląc brak rozumu z pobożnością. Swoją drogą więcej o tym zjawisku pisałem w ebooku: EBOOK: Katoliccy miliarderzy. Dlaczego nie ma ich w Polsce i jak bardzo są potrzebni zł – zł Przykład 1: Rozgłos przy fundraisingu Zwróćmy uwagę, że gdyby nie rozgłos, akcje zbiórkowe na dobre cele, nie miałyby szans powodzenia. Nie żyjemy w czasach bogatych fundatorów, których stać było na stawianie szpitali, tylko w erze mikropłatności. Jeśli Twoja zbiórka nie ma zasięgu, to nie masz szansy na to, by zebrać środki. A im większa zbiórka, tym większy zasięg trzeba zdobyć, a im większy zasięg trzeba zdobyć, tym… większe parcie na szkło trzeba mieć 🙂 Sorry. Przykład 2: Rozgłos celebrycki Rząd dusz mają dziś celebryci. Muzycy, aktorzy, prostytutki, sportowcy i kto tam jeszcze. Trzęsą fejsbukami, tiktokami, instagramami, jutubami, całym tym ekosystemem, który bardzo trafnie Maciek Koper parę lat temu nazwał cyfrowym kontynentem, do czego jeszcze nawiążę. Jeśli Jan Paweł II wzywał kiedyś do wychodzenia na współczesne areopagi, to dziś oznacza to właśnie te platformy. Gdzie są ci wszyscy inspirujący katolicy, czy chociaż chrześcijanie, czy chociaż konserwatyści, którzy robią epickie rzeczy w swoich branżach, rodzinach, wiodą pasjonujące życie… i dzięki temu przykuwają wzrok? W Polsce nie za wielu. Z wielu powodów chciałem zwrócić uwagę na jeden, na który każdy z nas ma wpływ. Brak wsparcia. Gdy tylko dostrzegą, że to może być drogą do głoszenia Dobrej Nowiny i zaczną świadomie budować zasięg, dbać o rozgłos, ich otoczenie stwierdza, że mają parcie na szkło i przestaje pomagać 🙂 Czasem nawet nie do końca świadomie, odruchowo. Nie wiem, czy to polska specyfika, ale bardzo możliwe, że tak. Sąsiad zaczyna coś nowego? Oho, chyba cienko z kasą u niego. Kolega ze wspólnoty zaczyna prowadzić bloga? Oho, myśli, że będzie drugim Szustakiem. I tak dalej 🙂 Jak powinno być? Pisałem o tym w tym wpisie: Co powiedzą ludzie? Nie ma się co dziwić, że wielu chowa śmiałe marzenia tego typu między plany osiedlenia Marsa, albo wynalezienia perpetuum mobile. Tymczasem – przypominam zasadę, którą sam się kieruję – nie jest istotne to, co ludzie o nas myślą, a to co Stwórca o nas pomyśli na Sądzie Ostatecznym. A ludzie… no cóż. Są po to, by wygładzać nasze wady, ale biada wygładzaczom 🙂 Wada za parawanem cnoty Zjawisko, które opisuję, to kolejne zjawisko polegające na tym, że wada przywdziewa szatki cnoty. Nie wiem jak Wy, ale ja w takich sytuacjach jak opisana wyżej – czyli brak chęci wyjścia szerzej ze swoim apostolstwem – widzę raczej małoduszność i brak męstwa, niż pokorę. Jak twierdzą klasycy ascetyki – wady zawsze lubią się prezentować jako cnoty 🙂 Jednak to po owocach poznajemy drzewo, nie po deklaracjach. Jeśli ktoś jest tak cichy i pokornego serca, by nikomu się nie narazić głoszeniem Ewangelii… albo jest totalnym dziadem w swojej branży, przez co nikt nie zwraca na niego uwagi i nie słyszy co ów jegomość mówi o wierze… to to nie jest objaw pokory, tylko duchowego lenistwa. Amen. Generatory prestiżu Wiele lat temu na blogspotowej wersji mojego bloga (kto używa Googla, ten wygugla) postawiłem tezę, że konserwatystom brakuje w Polsce generatorów prestiżu. Instytucji i osób powszechnie szanowanych, które odpryskami własnego prestiżu mogą obdzielać innych, kierując ich uwagę na to, co dla konserwy ważne. Nadawanie tytułów, wyłanianie zwycięzców konkursów, zapraszanie do wywiadów, etc. – to wszystko kilkanaście lat temu w zasadzie nie istniało i jestem pod wrażeniem widząc jak wiele się zmieniło od 2007, albo 2008 r., gdy tę tezę stawiałem. Ba, sam miałem okazję niektóre te procesy akcelerować. Jednak wciąż jesteśmy w tyle, a już na pewno w obszarze lajfstajlu, w którym brylują celebryci. Nadgoniliśmy 20 lat zapóźnienia w dziedzinie mediów, nauki, etc. ale w międzyczasie świat odjechał i pojawiły się nowe rejony, które zagospodarowuje piekło i jego słudzy, że tak poetycko powiem 🙂 Cyfrowy kontynent Wróćmy na moment do cyfrowego kontynentu, o którym Maciek Koper mówił w wykładzie z 2016 roku: Dziś jest tak, że młode pokolenie wiedzę o świecie czerpie z internetu. I to nawet nie z internetu w ogóle, ale z konkretnych miejsc. Skąd? Facebook, tiktok i… YouTube. Tak, ten ostatni serwis, który zgredy traktują jak darmowy serwer na filmy z wesela, jest tak naprawdę drugą po Google największą wyszukiwarką na świecie. Nie wiesz jak wkręcić śrubkę? Na YT masz tutorial. Szukasz materiałów do pracy domowej? Cyk, masz filmik na ten temat. Co YouTube mówi na tematy istotne dla konserwatystów? Lepiej nie sprawdzaj, bo dostaniesz zawału. Ale sama aktywność twórców nie wystarczy. Aktywni muszą być także widzowie. Musimy mieć świadomość, że nasze lajki, nasze komentarze, subskrypcje, etc.: nie tylko są informacją zwrotną dla twórcy, że to co robi jest ważne,nie tylko zwiększają jego zasięgi organiczne (dzięki temu wydaje mniej pieniędzy na reklamę),ale także stanowią społeczny dowód słuszności. To ostatnie jest szczególnie ważne. Opowiadał mi znajomy katecheta, że gdy próbuje swoim uczniom suflować mądrych twórców YT, zawsze pada argument: Proszę Pana, ale to jakaś lipa, facet nie może mieć racji, ma za mało subskrypcji, to jakiś marginalny oszołom. I nie mów mi, że sam tak nie rozumujesz 🙂 Pomożesz? Jeśli jakoś trafiłeś na ten tekst i zastanawiasz się kim jest autor, bo chciałbyś mu polać wódki, to mam dwie prośby: zacznij mnie śledzić w moich kanałach społecznościowych,napisz w komentarzu do tego wpisu kogo Twoim zdaniem warto śledzić. Mnie znajdziesz na przykład tutaj: YT: @maciejgnyszka Post Scriptum Jedna uwaga na koniec. Jeśli zauważysz, że Twoje parcie na szkło sprawia, że nie masz czasu na modlitwę, medytację i częściej myślisz o swoim zasięgu, niż zbawieniu, to rozejrzyj się za grabiami. Połóż je przed sobą i zrób krok naprzód. Gdy przestanie boleć, przeproś Pana Boga za to, że mylisz narzędzie z celem, a jeśli nie pomoże – pojedź na rekolekcje. Ochłoń tam. Gdy wrócisz, z oczyszczoną intencją bierz się dalej za robotę. Post Post Scriptum Jeśli doszedłeś do końca wpisu i pomyślałeś sobie pod koniec, gdy wymieniłem swoje kanały społecznościowe coś w stylu: Ale koleś ma parcie na szkło, to… ekhm… dobra, już nic. Wejdź do niezwykłego świata Macieja Gnyszki i zobacz, jak robić networking w jego stylu! Zapisz się na mój e-dziennik Maciej Gnyszka Daily Szklane odpady - szczególnie w miejscach, gdzie powstaje ich naprawdę dużo, jak puby czy restauracje - bywają problematyczne. Szklanych butelek, słoików i innych opakowań z tego tworzywa nie da się tak po prostu zgnieść. Przez one zajmują dużo miejsca i wymagają częstego wynoszenia i wywożenia, co generuje duże koszty. Za rozwiązanie tego problemu zabrał się polski start-up Maas Loop. O tym, jak to wyglądało opowiada nam Paweł Ciesielski - jego współzałożyciel. Zanim porozmawiamy o Waszym produkcie, pomówmy chwilę o samym sortowaniu odpadów. Dlaczego jest to tak ważne dla ochrony środowiska? Najprościej rzecz ujmując: dlatego, że tylko posortowane odpady można recyklingować. Sortowanie może odbywać się w domu – kiedy zastanawiamy się, w którym z czterech koszy pod zlewem umieścić zużyty ręcznik papierowy, na ulicy – gdy wyrzucamy puszkę do odpowiedniego kosza, czy na sortowni, gdzie przeważnie pracownicy ręcznie rozdzielają hałdy śmieci na taśmociągach. Na pewnym etapie śmieci po prostu muszą zostać posortowane. Im szybciej się to stanie, tym łatwiej i taniej jesteśmy w stanie poddać je recyklingowi. A im niższe koszty, tym recykling jest bardziej powszechny i otwarty na innowacje. Jak działa Wasze urządzenie? W Maas Loop zajmujemy się produkcją kruszarek do szkła. Skruszone szkło zajmuje 5 razy mniej miejsca, co przekłada się na mniejszą ilość odbieranych koszy na śmieci, a tym samym na obniżenie rachunków za wywóz. 5 razy mniej zapełnionych koszy na śmieci to 5 razy niższe opłaty – oczywiście pod warunkiem, że nie mamy stałych opłat za wywóz. Standardem w Europie czy w Stanach jest jednak uzależnienie wysokości opłat od ilości odbieranych kubłów. Dla kogo jest ono przeznaczone? Kto najczęściej jest jego odbiorcą? Nasze urządzenie dedykowane jest lokalom gastronomicznym, bo to one najczęściej – w ramach swojej działalności – borykają się z dużymi ilościami butelek szklanych. W tym miejscu warto podkreślić, że przeważająca większość butelek wykorzystywanych w gastronomii to butelki bezzwrotne i jednorazowego użytku. W jaki sposób pomaga ono w segregacji odpadów? Jako że urządzenie jest obsługiwane przez pracowników pubów czy restauracji, możemy mieć pewność – którą wymusza też karta gwarancyjna – że do kruszarek trafiają jedynie butelki szklane. A skruszone butelki można wykorzystać np. do produkcji granulatu do piaskowania, ścierniwa, filamentu do druku 3D, farby odblaskowej, materiałów budowlanych, biżuterii, włókna szklanego czy paneli fotowoltaicznych. Możliwości jest mnóstwo. Co więcej FEVE (The European Container Glass Federation) – zrzeszająca 20 producentów opakowań szklanych – prowadzi obecnie prace, których celem jest budowa nowoczesnego, wielkowymiarowego pieca hutniczego. Hybrydowy piec tlenowo-paliwowy w 80% zasilany będzie odnawialną energią elektryczną, a przy tym w pełni wykorzysta stłuczkę szklaną (obecnie stłuczka szklana nie jest wykorzystywana przy produkcji bezbarwnego szkła). Technologia, nad którą pracuje FEVE, może zmniejszyć emisję CO2 z pieca o 60%, a emisję z całej instalacji o połowę lub jeszcze więcej – jeżeli zostanie połączona z alternatywnymi źródłami energii, np. wodorem czy biogazem. Co - jako właściciel pubu lub restauracji - powinienem zrobić z produktem, który powstaje w wyniku kruszenia w Waszym urządzeniu? Mogę go po prostu wyrzucić do pojemnika na szkło czy powinienem zamówić dla niego jakiegoś specjalnego odbiorcę? Tak, stłuczone szkło można normalnie wyrzucić do pojemnika na szklane odpady. Urządzenia Maas Loop mogą skruszyć szkło zarówno do postaci kilkucentymetrowych kawałków, jak i piasku, wszystko zależy tylko od gęstości zastosowanego wewnątrz sita. W każdym kraju wygląda to trochę inaczej, ale póki co przyjmujemy, że w pewien sposób bezpieczniejsze jest kruszenie szkła na grubsze fragmenty. Taka tłuczka szklana odebrana przez lokalny MPGK (Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalne - przyp. red.) trafia na sortownię i tam optycznie jest dzielona na kolory: zielony, brązowy i przezroczysty. Ale z drugiej strony, jeżeli zdecydujemy się skruszyć szkło na piasek, otwiera się furtka, aby sortownia sprzedawała to później jako granulat do piaskowania. A różnice w cenie poszczególnych frakcji są ogromne. W Polsce średnio 40 zł za tonę kosztuje „zwykła” tłuczka szklana. 240 zł za tonę kosztuje tłuczka posortowana kolorystycznie. A granulat do piaskowania osiąga cenę 1200 zł za tonę. Skąd pomysł na to rozwiązanie? Jak długo nad nim pracowaliście i jak udało Wam się wprowadzić je na rynek? Ze spotkania trójki przyjaciół w pubie (śmiech). Widząc, ile butelek szklanych w ciągu jednego wieczora jest opróżnianych – niekoniecznie przez nas (śmiech) – doszliśmy do wniosku, że jest w tym spory potencjał. Zabraliśmy się za raporty o ekonomii cyrkularnej, zestawienia trendów konsumenckich, zrobiliśmy badania na grupie docelowej i wyszło nam, że ma to sens. Firmę założyliśmy we wrześniu 2020 roku, przeszliśmy przez inkubację w RARR, a potem udało nam się dostać dofinansowanie na rozwój start-upu z PARP. Aktualnie, w kwietniu 2022 roku, pierwsze urządzenia trafiają do naszych partnerów regionalnych (w Katarze i Wielkiej Brytanii) i zaczynamy sprzedaż. Rusza właśnie Progam Grantowy ING Banku Śląskiego. Chociaż szukamy obecnie najciekawszych proekologicznych pomysłów z innego obszaru niż Wasz, bo z zakresu czystej i dostępnej energii, chciałbym w tym miejscu zapytać, jak ze swojej perspektywy oceniasz tego typu przedsięwzięcia? Co powiedziałbyś młodym naukowcom i start-uperom, którzy zastanawiają się, czy w ogóle warto brać w czymś takim udział? Tak, słyszałem o Programie Grantowym ING i gorąco tej inicjatywie kibicuję. Braliśmy udział w dwóch programach grantowych - jeden wygraliśmy, a w drugim jesteśmy w finale, ale jego dalsze losy, ze względu na sytuację w Ukrainie, stoją na razie pod znakiem zapytania. I tak jak pewnie wiele młodych marek wahaliśmy się, czy chce nam się w to wchodzić: bo trzeba dostarczyć odpowiednie dokumenty, bo perspektywa jakichś tam szkoleń wydaje się średnio kusząca i tak dalej… Ale przemogliśmy się i zdecydowanie tej decyzji nie żałujemy. A więc: idźcie, próbujcie, chociaż będzie Was to kosztowało trochę czasu. Po pierwsze, dzięki programom grantowym poznajemy inne startu-upy i organizatorów, co może się okazać bardzo owocne. Jako zwycięzcy dostaliśmy mnóstwo zapytań od funduszy inwestycyjnych. Odezwała się też do nas Katarsko-Polska Izba Handlowa - nasz obecny partner regionalny. Zaproszono nas do Kataru, gdzie pokazaliśmy swoje urządzenie i teraz zaczynamy je tam sprzedawać. Gdyby nie program grantowy, coś takiego na pewno by się nie wydarzyło. Po drugie, ocena pomysłu przez ekspertów to bezcenna informacja zwrotna (oczywiście, gdy kapituła konkursu jest na odpowiednim poziomie). Rozmowy z ludźmi, którzy spojrzą na twój pomysł pod względem finansowym, cyrkularnym itp., przynoszą szalenie istotny, a w dodatku bezpłatny feedback. Czy myśleliście, żeby Wasze urządzenie z restauracji i pubów trafiło na ulice miast? Tak, pracujemy właśnie nad takim urządzeniem z naszym partnerem – Urzędem Miasta wrześniu tego roku oddajemy do testów kosze na szkło. Później planujemy pracę nad wersjami na tworzywa sztuczne i aluminium. Przed nami sprawdzenie czujników, które rozpoznają rodzaj wyrzucanego opakowania oraz przygotowanie software’u, które zintegruje się z tworzonym w Europie systemem kaucyjnym. Jakiś czas temu rozmawialiśmy ze start-upem Bine, który również pracuje nad podobnym rozwiązaniem. Ich patent na rozróżnianie odpadów bazuje na rozpoznawaniu obrazowym. A na co postawiliście Wy? Na ten moment nie mogę zdradzić zbyt wiele, więc powiem tylko tyle, że u nas będzie to dźwięk. Bardzo zależy nam na tym, aby nie szpecić przestrzeni miejskiej, nie robić „kolejnych paczkomatów”. Urządzenia, które chcemy wprowadzić, mają być w miarę małymi, przyjemnymi wizualnie koszami na śmieci i rozpoznawanie odpadu na podstawie dźwięku najlepiej korelowało z tym założeniem. Stawiamy na rozwiązanie proste i mało zawodne. Dlaczego lepiej wyrzucić szklaną butelką do pojemnika Maas Loop niż po prostu wpakować ją do odpowiedniego kontenera? Po wprowadzeniu w Polsce systemu kaucyjnego wystarczy, że jednorazowo sparujesz swój telefon z naszym urządzeniem, aby korzystać z wielu profitów. Za każdym razem, gdy będziesz wyrzucał śmieci do naszego pojemnika, na Twoim koncie pojawią się kody kreskowe wyrzuconych opakowań. Na ich podstawie będziesz mógł odzyskać kaucję w sklepie, albo otrzymać dostęp do usług oferowanych przez gminę – przejazdów komunikacją miejską, bezpłatnego parkowania, biletów do kina czy teatru. Wasze urządzenie jest bardzo estetyczne. Czy eko-patenty muszą się dobrze prezentować, aby ludzie chcieli z nich korzystać? A dziękuję bardzo. Wydaje mi się, że dobre projektowanie – w tym uwzględnienie user experience – jest kluczowe dla powodzenia każdego biznesu, nie tylko związanego z eko-sektorem. Dobrze zaprojektowane urządzenie jeszcze nikomu nie zaszkodziło. W przeciwieństwie do źle zaprojektowanego. Dla osoby, która wyrzuca śmieci, ważne jest przede wszystkim, żeby było to: a) tanie, b) wygodne. Dokładnie w takiej kolejności. Ekologia jest sprawą trzeciorzędną. Wierzę, że jeśli ułatwimy segregacje, ekologia pojawi się sama. Co doradziłbyś młodym start-uperom, którzy mają pomysły na inne rozwiązania z zakresu poprawy efektywności segregacji odpadów? Robić, robić i jeszcze raz robić. To jest tak pojemna branża, że każdy z nas znajdzie w niej miejsce dla siebie. I nie bójmy się ze sobą rozmawiać! W większości wypadków nie jesteśmy dla siebie konkurencją, a możemy sobie nawzajem pomóc – uzupełniając swoją ofertę czy technologię. A nawet jeśli jesteśmy dla siebie konkurencją, to przecież można się konsolidować. Niech zwyciężą lepsi. Na koniec dnia – jeśli poprawimy globalny recykling – i tak wygramy na tym wszyscy. Jak, Twoim zdaniem, kształtuje się obecnie relacja między biznesem a ekologią? Unia Europejska – poprzez Zielony Ład – jasno wskazuje, czego oczekuje od rządów krajów członkowskich i przedstawicieli biznesu. Mądrzy przedsiębiorcy widzą w tym szansę, a nie zagrożenie czy dodatkowe koszty. Szkoda marnować dobre śmieci, jeśli można na nich zarobić. Bardzo dziękuję za rozmowę. Również dziękuję. Wyprawa na wakacje wymaga od nas pewnego rodzaju organizacji, jak i przemyślenia tego, czy wszystko ze sobą zabraliśmy. Tak naprawdę należy pomyśleć o większej torbie plażowej, by wszystko niezbędne przedmioty spakować w jedną, wtedy łatwiej będzie się wybrać na plaże. Co właściwie należy na nią zabrać? napoje- w szczególności bardzo duże zapasy wody, ponieważ nawodnienie organizmu stanowi podstawę jego prawidłowego funkcjonowania. Szczególnie gdy przez dłuższy czas będziemy przebywali na słońcu. Należy postawić na wodę lub ewentualnie napoje słodzone. W żadnym wypadku nie należy zabierać ze sobą alkoholu. krem z filtrem- nie tylko przed wyjściem na plaże należy się posmarować, ale również w trakcie przebywania na niej co jakiś czas należy nałożyć kolejna warstwę. To szczególnie istotne by dostosować właściwą moc kremu do potrzeb skóry, dla dzieci warto jest wziąć mocniejszy filterek. odpowiednia pora- należy wystrzegać się opalania w godzinach 10-14 ponieważ wtedy można doznać poparzenia słonecznego. Dlatego tak ważnym jest, by odpowiednio rozplanować sobie cały dzień. strzeżona plaża- przed wybraniem się w dane miejsce należy sprawdzić czy jest ono strzeżone przez ratownika. To niezwykle ważne, gdyż ma wpływ na nasze poczucie bezpieczeństwa. Artykuł napisany gościnnie przez: Post navigation

mieć parcie na szkło